Ogier brabancki, model Cummulonimbus, autorstwa Anny Dobrowolskiej-Oczko (Horse and Bird). Jako że od początku, patrząc na niego miałam skojarzenia z diamentem, otrzymał u mnie imię Cullinan (jeden z największych i najczystszych diamentów świata).
Figurka jest w skali 1:32, czyli tzw SM-ka, a ilością detali wygrywa z moją eberlowską Tereską. Przede wszystkim oprócz ładnie zarysowanych mięśni, posiada szereg uwielbianych przeze mnie zmarszczek. Jak zawsze u tej rzeźbiarki, wspaniale wykonane jest bardzo bujne, charakterystyczne dla tej rasy owłosienie. Zarówno grzywa, ogon jak i szczoty są niezwykle realistyczne. Koń ma też zaznaczone strzałki na wszystkich kopytach a nie tylko tych uniesionych.
Ogier pokazany jest w bardzo dynamicznym kłusie, pełnym siły a równocześnie gracji i elegancji. Bardzo ładna jest wyrazista i samcza głowa nie pozostawiająca wątpliwości, że mamy do czynienia z facetem. Z modelu aż kipi testosteron.
Jak już pisałam na początku kocham tego malucha miłością wielką i ciągle nie mogę się na niego napatrzeć. Jeśli zbieracie tę skalę to polecam go z całego serca bo jest cudny.