sobota, 8 lipca 2017

Ametyst - ogier andaluzyjski.

Bohaterami dzisiejszego wpisu będą dwie prace niezwykle utalentowanej artystki Oksany Kuks z Nowosybirska.
Kiedy jakiś czas temu kupowałam od niej Almaz-Beka, małego achałtekińskiego ogiera w skali SM, zachwyciłam się nie tylko nim ale także i innymi rzeźbami. Między innymi wpadł mi w oko Ametyst, ogier andaluzyjski w tej samej skali. Okazało się, że planowane były jego nowe odlewy i na jeden z nich udało mi się załapać. Oto on.


Do wyboru była wersja z rozwianą grzywą i bez grzywy, jak widać wybrałam tę drugą. To co spodobało mi się w nim na pierwszy rzut oka to jego fajny, dość swobodny galop, poza rzadko spotykana u figurek tej rasy. Częściej Andaluzy są mocno zebrane, zwłaszcza ogiery i bez jeźdźca wyglądają trochę nienaturalnie. Ametyst może cieszyć się wolnością i spokojnie biegać po zielonych pastwiskach.
Jeśli chodzi o rzeźbę to nie będę się rozpisywać. Oksana ma charakterystyczny styl, który mi bardzo odpowiada. Konie są harmonijne, mają ładne proporcje i pięknie pozaznaczane wszystkie mięśnie, ścięgna, delikatne zmarszczki tam gdzie trzeba a nawet żyłki co przy tak małej skali jest wyczynem nie lada.
Malowanie Oksany jest również perfekcyjne, bardzo realistyczne i podkreślające urodę konia.
Ametyst ślicznie prezentuje się zarówno na półce jak i zdjęciach i gorąco polecam ten model kolekcjonerom.



Kolejny bohater tego wpisu jest szczególnie bliski mojemu sercu. Zobaczyłam go przeglądając zdjęcia z pracami Oksany i z miejsca się zakochałam. Nie jest to figurka tylko płaskorzeźba i przedstawia oczywiście konia rasy achałtekińskiej. Wprawdzie do tej pory nie zbierałam takich przedmiotów ale dla niego postanowiłam zrobić wyjątek. Może będzie to początek nowej kolekcji?

Czyż nie wygląda jak żywy? Ehhh... mam nadzieję, że Oksana wyrzeźbi kiedyś takiego achałą w skali 1/9 a jeśli uda mi się go kupić to będę najszczęśliwszym kolekcjonerem na świecie. 


poniedziałek, 3 lipca 2017

Salome.


 Salome - piękna klacz arabska autorstwa Brigitte Eberl trafiła do mnie już bardzo dawno temu. Była kupiona w sklepie MPV jako model wybrakowany, mający problemy ze staniem a także niezbyt dokładnie wyszlifowany i pomalowany. Sklep wysyłał losowo dwa rodzaje maści, siwą i kasztanowatą. MI mi trafiła się ta druga.
Mimo naprawdę nie najlepszego wykonania i niezbyt lubianej przeze mnie maści, od razu polubiłam tę "tańczącą" klacz.  Salome jest bardzo "arabska", ma jedną z najładniejszych głów jakie widziałam u figurek przedstawiających tę rasę i super pozę, dającą tak wiele możliwości zdjęciowych. Jak już pisałam zaraz po zakupie, planowałam przemalowanie, a nawet zmoherowanie jej w bliżej nieokreślonej przyszłości ale niestety złamana niechcący noga znacząco przyspieszyła podjęcie decyzji o zmianie maści. Cały prepping i malowanie to dzieło Ani Chwały (Askady) a ile pracy i nerwów ją to kosztowało to wie tylko ona. Dlatego też na efekty czekałam dość długo ale było warto. Salome przyjechała do mnie jako jasno siwa przedstawicielka rasy, pozbawiona grzywy i ogona, które to ja sama postanowiłam jej sprawić. 

Paczkę z Salome odebrałam w piątek więc cały weekend przeznaczyłam na przyklejanie klaczy nowych włosów i modelowanie fryzury. Bardzo się bałam, że coś pójdzie nie tak i zepsuję to co Ania z takim trudem stworzyła ale się starałam a oto efekty.